Recenzje książek, które przeczytałem

Recenzja książki – Camilla Lackberg „Złota klatka”

Gdzieś wpadła mi opinia że ta książka jest dobra… i gdzieś potrzebując żeby koszyk na allegro miał darmową przesyłkę kupiłem ją. I to na prezent mojej żonie.

Mniej więcej po przeczytaniu 30 stron odrzuciła ją. Po dwóch latach stanąłem naprzeciwko półki z książkami i stwierdziłem – zobaczę co to jest. I teraz przekażę Ci moje subiektywne oceny.

Fabuła – jak dla mnie naiwna i płytka. Oto mamy złych niedobrych mężczyzn i pokrzywdzone kobiety. Wiem że tak jest ale akurat w „Złotej klatce” jest to bardzo przerysowane. Brak temu jakiejś subtelności.

Sposób pisania – dość przyjemny. Camilla Lackberg bardzo obrazowo przedstawia sceny. Może z nutką zbytniej koncentracji nad drogimi markami produktów. Nie wygląda to na lokowanie produktów bo jest tego za dużo.

Pono dla ubogich – tego nie byłem w stanie znieść. „Czuła jak sperma Jacka spływa jej po wewnętrznych stronach ud” – to mnie po prostu obrzydziło. Poza tym jest jeszcze kilka scena w których w sposób pornograficzny opisywane są akty seksualne. Słabe to.

Poza tym wydźwięk książki jest taki:

Oto zemsta na mężczyźnie jest dobra. Działanie w imię tej zemsty jest dobre. Dopuszcza wszystko to co cywilizacja uznaje za złe – kłamstwo, kradzież, podstęp, zemsta, krzywdzenie. Bohaterka książki mści się na zdradzającym ją mężczyźnie który zostawił ją z dzieckiem i bez środków do życia. Takie zbudowanie narracji doprowadza, że faktycznie zaczynamy bohaterce współczuć. I są ku temu powody. Chwilę potem zaczął być wciągani w intrygę bohaterki i łapię się na tym, że zaczynam jej kibicować. Wtedy kiedy podstępnie wykorzystując dziecko wgrywa mu keyloggera na komputerze. Po co? Żeby zdobyć informacje biznesowe! W dalszej części książki będzie to jednym z elementów zemsty.

Pojawia się tam też motyw – hak narracyjny, który wylezie na samym końcu. Niestety nie jest on jakoś specjalnie podgrzewany więc szybko czytając książkę o tym zapomniałem. Kiedy na ostatnich stronach Lackberg przypomina nam o tym wg mnie wygląda to dziwacznie.

Niedopuszczalny wg mnie jest hak narracyjny w którym na samym początku książki mamy informację, że zaginęło dziecko a w samochodzie i mieszkaniu bohaterki jest mnóstwo krwi. Kiedy to czytałem dałem się wciągnąć i czekałem na rozwiązanie. Kiedy przeczytałem rozwiązanie to mówię stanowcze NIE! Narracja była tak prowadzona, że mam uznać mistyfikację powodującą, że niewinny w tym zakresie mężczyzna dostaje dożywocie, za dobrą. No nie! Zgadzam się z tym, że kara Jackowi się należała ale za to co zrobił a nie za to w co go wrobiono. To jest po prostu podłe. Mam bić brawo kobiecie, która popełnia przestępstwa i uznać to jeszcze za dobre.

Budowa bohatera nr. 2 Jacka też wydała mi się płytka – uosobienie wszystkiego co złe – arogancki, pyszałkowaty, arystokrata, pedofil, zdrajca a jedyne cechy pozytywne to uroda, pewność siebie i zachwyt nad własnym fallusem.

Kompletnie zabiła mnie końcowa scena książki. Oto na plaży w Hiszpanii siedzą samotne kobiety skrzywdzone przez mężczyzn. Popijają drinki i są zadowolone z siebie. Są zadowolone, że inną formą zdrady, podstępem, mistyfikacją, przestępstwem, zemstą osiągnęły „szczęście” – ale czy na pewno.

Musiałem napisać tę recenzję książki Camilli Lackberg „Złota klatka” bo w mojej opinii jest ona słaba.

Recenzja Książki „Ramones – Historia zespołu” Everett True

Tak się złożyło, że wraz ze Spotify można odkrywać zespoły do których się nie dotarło. Postanowiłem poprawić swoją wiedzę na temat The Ramones. To był taki zespół który wiecznie mi gdzieś uciekał. Kiedy miałem 16 lat i fascynował mnie Punk nie sięgałem po The Ramones bo jak punk nie ma irokeza to nie punk.

Teraz kiedy mam lat 46 trochę inaczej na to patrzę 🙂 Najpierw poczytałem o Joey-u, Tommym, Johnie i Dee Dee Ramones na Wikipedii ale czułem pewien niedosyt. Sięgnąłem więc po pozycję „Please Kill Me” i już dostałem więcej. natomiast w pewnym momencie na Allegro zabrakło mi paru złotych do darmowej przesyłki i wtedy w koszyku wylądowała książka „Ramones – Historia zespołu”

Po rozpakowaniu – trochę siadła mi motywacja. Gruba cegła na 560 stron. Pewnie wylądowała by na półce „może kiedyś” ale tak się złożyło że po skończeniu książki Tomasa Forro „Apartament w hotelu wojna” pod ręką miałem właśnie tą.

Czy polecam książkę „Ramones – Historia zespołu”?

Jeżeli lubisz punk-rock i historię – to tak!